Dostałam do korekty tłumaczenie, które najwyraźniej z głośnym plaśnięciem wyleciało z drugiej strony Gugl Translejt.
Mimo to dostarczyłam bezbłędny tekst… ale klient przekazał moje tłumaczenie jakiemuś pożal się Boże redaktorzynie, który wszystko skopał!
A na dodatek to pseudotłumaczenie zostało opublikowane pod moim nazwiskiem.